Ostatnio przy okazji wspólnego śpiewania i grania kolęd z okazji święta Trzech Króli, ktoś powiedział mi, że jestem nowym organistą – to dlatego, że dość niespodziewanie grałam na organach w spadku po dziadku (pierwszy raz w życiu, dość pokracznie, to jednak coś innego niż pianino). Oczywiście nie jestem organistą, ale w tym momencie byłam w tej roli – organisty. I że ktoś mnie rozpoznał w tej roli, miło pogłaskało moje ego, a jednak umiem wydobyć z dźwięk z tych organek…
Ale może warto poświęcić chwilę na zastanowienie się nad pytaniem: kim naprawdę jestem?
Wciąż pamiętam, jak jako mała dziewczynka zadawałam sobie pytanie: dlaczego jestem „mną”, a nie kimś innym? Jako mała dziewczynka, może ośmioletnia, oczywiście nie mogłam znaleźć odpowiedzi na pytanie: Dlaczego jestem „mną”? Pytanie powracało i czasami miałam ochotę oszaleć od (po)wagi tego pytania. Wtedy szybko przerzucałam moje myśli na coś innego.
40 lat później
Teraz, czterdzieści lat później, gdy jestem już dużą dorosłą dziewczyną, to pytanie nadal ogromnie mnie intryguje. A szczególnie kiedy ktoś mi powie kim jestem – np. nowym organistą albo coachem. Wiem, że jestem w tym trochę dziwna, ponieważ zauważyłam, że nie wszystkich interesuje to pytanie. I nie mogę winić innych ludzi za brak zainteresowania, ponieważ uzyskanie odpowiedzi na pytanie: „Kim w ogóle jestem?” jest oczywiście bardzo trudne.
Nadal uważam, że odpowiedź na to pytanie jest bardzo nieuchwytna. Zaczynam nawet podejrzewać, że nigdy nie uda mi się tego dokładnie określić. Chociaż oczywiście mam taką nadzieję… i myślę, że warto…
Zamiast „Kim jestem?” – „Kim NIE jestem?”
Aby było mi trochę łatwiej, odwróciłam pytanie. Zamiast szukać odpowiedzi na pytanie „Kim jestem?”, zmieniłam pytanie na „Kim przynajmniej NIE jestem?” I rzeczywiście znalazłam tam wiele odpowiedzi.
Na przykład nie jestem swoim ciałem. Moje ciało jest instrumentem, za pomocą którego mogę „doświadczać”. Poza tym nie jestem swoimi emocjami. Czasami może się tak wydawać, w całej swojej intensywności, ale to nieprawda. Przynajmniej nie moim zdaniem.
Co więcej, nie jestem wszystkimi rolami, które gram. Partner, matka, dziecko, siostra, coach, przyjaciel, znajoma i tak dalej. Spełniam je, ale NIE JESTEM nimi.
W końcu też nie jestem swoimi myślami. Świadomość tego, że nie jesteś swoimi myślami, jest niezbędna w procesie stawania się świadomym. W końcu, gdy tylko zdamy sobie sprawę, że nie jesteśmy swoimi myślami, możemy na nie wpływać, a to jest niezwykle wyzwalające. Patrz więcej Esther i Jerry Hicks „Prawo Przyciągania”. Wtedy możemy wybierać, co myślimy.
Ok, dla niektórych może to brzmieć niejasno. Tylko kilka przykładów, żeby nadać więcej treści. Przykłady, w których chcę pokazać, że nie jesteś swoim ciałem, emocjami czy myślami, ale że są to różne poziomy, z którymi możesz się utożsamić.
Identyfikacja ze swoim ciałem
Identyfikacja z ciałem to coś, czego dokonują małe dzieci. Kiedy zapytamy malucha, kim jest, prawdopodobnie najpierw powie, jak ma na imię, a następnie opisze, jak wygląda.
Jestem Piotruś. Mam 6 lat, blond włosy, zielone oczy i dość duże stopy.
Dorośli również mogą identyfikować się ze swoimi ciałami. Może to zrobić na przykład osoba z dużą nadwagą. Kiedy zapytamy tego mężczyznę lub kobietę, jak się czuje, może wzruszyć ramionami, wskazać swoje ciało i powiedzieć „jak myślisz, jak się mam?” Innymi słowy, nienawidzę swojego ciała, więc JESTEM okropny.
Identyfikacja ze swoimi emocjami
Prawie każdy z nas identyfikuje się ze swoimi emocjami. Jeden bardziej niż inny, ale dopóki nie uświadomimy sobie, że nie jesteśmy naszymi emocjami, w pełni się z tym zgodzimy.
Na przykład mówimy: JESTEM zła, JESTEM smutna, JESTEM szczęśliwa. Coś jest nie tak, bo emocje są przemijające. Dlatego o wiele bardziej trafne jest powiedzenie: CZUJĘ SIĘ zła, CZUJĘ SIĘ smutna, CZUJĘ SIĘ szczęśliwa.
Jest to również świetną opcją dla osób bojących się porażki. Kiedy znajdą się w tej przerażającej emocji, w pełni się z nią utożsamią. W tym momencie SĄ tym strachem, choć absolutnie tak nie jest.
Kiedy zorientują się, że to nie strach czym są i że to uczucie minie, jest duża szansa, że ostre krawędzie odpadną, a w potworze zwanym strachem już nawet przed jego porażką pojawią się pierwsze pęknięcia.
Identyfikacja ze swoimi rolami
Każdy człowiek przez całe życie pełni wiele ról. W każdej roli pokazuje inną część siebie. W każdej roli „dostraja się” do tego, czego (nieświadomie) się od nas oczekuje otoczenie. Wzorce ról, których nas nauczono.
Niektórzy ludzie traktują swoją rolę bardzo poważnie i czerpią z niej swoje prawo istnienia. Kiedy ta rola zniknie, mogą popaść w kryzys tożsamości.
Są na przykład matki, które uważają, że „bycie matką” jest tym, kim są. W pewnym stopniu jest to oczywiście prawdą. Kiedy już zostanie się mamą, już nigdy nie będzie można „nie być matką”. Dzieje się tak niezależnie od tego, czy nasze dzieci nadal mieszkają w domu, czy mamy z nimi kontakt, czy nie, a nawet niezależnie od tego, czy nasze dzieci (jeszcze) żyją. To samo dotyczy bycia dzieckiem na zawsze. Niezależnie od tego, ile mamy lat i czy nasi rodzice jeszcze żyją.
Ale w momencie, gdy w pełni utożsamimy się z rolą matki, wpadniemy w czarną dziurę, gdy nasze dzieci opuszczą dom. Bo co jeśli jako matka nie możemy już być matką? Co wtedy z nas zostanie?
Teraz mówię o roli matki, ale to dotyczy każdej roli. Na przykład także dla odnoszącego sukcesy przedsiębiorcy z milionami w banku, który nagle zbankrutował(a). Kim jest ten mężczyzna lub ta kobieta bez tej roli?
Próbuję powiedzieć, że ważne jest, aby uznać, że GRAMY wszystkie role i że nie nimi jesteśmy.
Identyfikacja ze swoimi myślami
Myślę, że jest wiele osób, które na pytanie, czy są to ich myśli, odpowiadają twierdząco. I to jest właściwie szaleństwo, bo w takim przypadku wierzymy we wszystko, co myślimy.
Wierzymy w historie, które sobie opowiadamy, ze wszystkimi konsekwencjami (czytaj: uczuciami), które się z tym wiążą. Poczucie winy, wstyd, złość, frustracja i wieczny bicz, którego używamy, gdy myślimy, że zrobiliśmy coś złego. Przypomina mi się tutaj kazanie księdza na ostatniej mszy….
Ale kto właściwie decyduje, co jest dobre, a co złe? Czy dobro lub zło faktycznie istnieje? OK, to inna dyskusja. Wróćmy do tematu i przekonajmy się. Poniżej znajduje się kilka przykładów, które prawdopodobnie rozpoznajemy:
- Muszę interesować się innymi, bo inaczej mnie nie polubią.
- Znowu spanikowałam na oczach moich dzieci, więc jestem złą matką.
- Nie wolno mi odpocząć, dopóki całe pranie nie zostanie uprzątnięte, złożone i wyprasowane w szafie.
- Po raz kolejny mojemu synowi dałam niewłaściwe buty piłkarskie. Co pomyślą inni rodzice?
- Zapomniałam, że dzieci znów mają wolne od szkoły, jestem taka chaotyczna.
- Naprawdę muszę schudnąć trzy kilogramy, inaczej nie uznają mnie za piękną.
- O cholera, zapomniałem o urodzinach mojej babci, jakim jestem żałosnym wnukiem.
- Nie mam odwagi powiedzieć, co naprawdę myślę, jestem tchórzem.
Cóż, mogłabym tak wymieniać dalej, ale myślę, że wystarczy. To wszystko historie, które sami sobie opowiadamy i niestety zazwyczaj w nie wierzymy. Skutek: słaba pewność siebie i niska samoocena.
Ego
Jeśli nie jesteśmy naszymi myślami, pozostaje pytanie, kto przez cały dzień zajmuje nas opowiadaniem historii, wyciąganiem wniosków, osądzaniem i wbijaniem nas/siebie w ziemię. Cóż, moi drodzy przyjaciele, to jest wasze EGO.
Ego nie tylko mówi nam negatywne rzeczy. Ego mówi nam również, że poradziliśmy sobie dobrze lub że jesteśmy lepsi od kogoś innego.
Duża różnica w stosunku do negatywnych komunikatów polega na tym, że pozytywne komunikaty mają pozytywny wpływ na nasz obraz siebie. Negatywne historie mają zatem negatywny wpływ na nasz obraz siebie.
To zasługa EGO
Aby dać ego uznanie, na jakie zasługuje: potrzebujemy ego, aby coś zrobić. Tworzyć, iść do przodu i robić wszystkie piękne rzeczy, które robimy w tym życiu.
Na ego składają się nasze osobiste historie, lęki, pragnienia, emocje, myśli i cechy charakteru. Ego jest społecznie i psychologicznie niezbędne i rozwijamy je od najmłodszych lat.
Sztuka polega na tym, aby nie identyfikować się całkowicie ze swoim ego jako osoba dorosła. Choć o tym więcej kiedy indziej.
Co się stanie, kiedy się obudzimy?
Kiedy obudzisz się i uświadomisz sobie, że nie jesteś swoim ego, będziesz mogła częściej patrzeć na swoje ego z pozycji obserwacji – uznania. Robiąc to, przestajemy identyfikować się ze swoim ciałem, emocjami, rolami i myślami.
Z tej pozycji obserwacyjnej będziemy mogli zobaczyć i powiedzieć sobie, że jesteśmy czymś więcej, niż tylko swoim ciałem. Że nie jesteśmy naszymi emocjami, ale je odczuwamy. Możemy nawet zauważyć, że przed tymi emocjami pojawiła się myśl, która wywołała daną emocję (nie jestem wystarczająco dobry/piękna/słodki/mądra/cierpliwy itp.).
Perspektywa Uznania
Oto przykład pokazujący, jak działa przebudzenie dla własnego ego: A gdyby tak zapytać złotą rybkę, czy wie, czym jest woda? Najprawdopodobniej spojrzałaby na nas szklistymi oczami. Dla tej złotej rybki woda jest środowiskiem życia i nie zna nic lepszego niż to, że istnieje woda. To po prostu JEST. Rybka, o której mowa, również nie zdawałaby sobie sprawy, że jest „mokra”. Ona nie zna innego stanu niż „mokra”.
Dopiero gdy ta sama rybka wynurzy się nad powierzchnię wody np. przy czyszczeniu akwarium, będzie wiedziała, że istnieje coś innego niż woda. Od razu może przyjąć pozycję obserwatora i dzięki temu zyskuje szerszą perspektywę.
Gdy wróci do wody, będzie wdzięczna, że znalazła się z powrotem w swoim akwarium. Przed tym doświadczeniem nie miała pojęcia, że w ogóle znajdowała się w akwarium z wodą i że ta woda utrzymywała ją przy życiu.
Zatem z pozycji obserwatora, w bardzo nieprzyjemnej sytuacji lub sytuacji, w której jesteśmy bardzo spięci, możemy stworzyć dla siebie więcej przestrzeni, aby się zdystansować i zobaczyć, że to minie.
Świadomość – Podświadomość
Ta propozycja postrzegania nazywana jest także ŚWIADOMOŚCIĄ uznania. ŚWIADOMOŚĆ jest czymś nieuchwytnym i niepojętym. A jednak moim zdaniem ostatecznie tym właśnie jesteśmy w wymianie z podświadomością. Przynajmniej tak teraz o tym myślę. Robi się to już bardzo filozoficzne i skomplikowane, więc na razie na tym poprzestanę.
Moim celem w tym artykule jest przede wszystkim przebudzenie Ciebie tak, abyś uświadomiła sobie, że nie jesteś swoimi myślami ani rolą, w której operujesz. Gdy sobie to uświadomisz, świat będzie wyglądał znacznie jaśniej i przyjemniej.
Chcesz uświadomić sobie więcej o sobie? Czy chcesz także dowiedzieć się, jak możesz częściej patrzeć na siebie jako obserwator i w ten sposób wpływać na swoje negatywne myśli i niepewność?
Zapraszam na pierwszy autorski Krąg Kobiet do obudzenia świadomości poprzez pracę z podświadomością przy użyciu rąk w rysowaniu i ciała w uziemianiu.
Oferuję cykl 7 spotkań 2,5 godzinnych w Atelieeer Przystanku Gronówka przy herbacie i wegetariańskich przekąskach wraz z całą paletą narzędzi do odkrywania siebie przez sztukę za każdym razem w nowiu księżyca. Energia nowiu księżyca równa się nowym początkom i jest idealna do „siewu”. Księżyc w nowiu symbolizuje odrodzenie i transformację. Dobry czas, aby poczuć, jakie nowe kreacje chcesz wnieść w świat i poczynić plany.
Proponowane terminy i godz: 17:00-19.30 | Spotkanie nr. | |
11.02.2024 | Niedziela | 1 |
10.03.2024 | Niedziela | 2 |
07.04.2024 | Niedziela | 3 |
12.05.2024 | Niedziela | 4 |
09.06.2024 | Niedziela | 5 |
07.07.2024 | Niedziela | 6 |
04.08.2024 | Niedziela | 7 |
Do zobaczenia!